20 czerwca 2013

.herald cz.2.

Dzisiaj mam dla Was obiecaną drugą część wywiadu z Kazz dla The Herald. Zapraszam do czytania :)



Część szósta, w której poruszamy nieodzowny temat Doctora Who
Gillan miała dwadzieścia jeden lat, gdy została wybrana na nową towarzyszkę Doctora Who. Amy Pond sprawiła, że gazety zaczęły określać rude dziewczyny takimi epitetami jak "fajne" i "seksowne" oraz kilkoma innymi, nad którymi nikt w realnym życiu się nie zastanawiał. (Oczywiście, rude z pewnością seksowne. Liczebność populacji Szkocji byłaby znacznie mniejsza, gdyby było inaczej.)
Wtedy jednak nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Była zbyt zajęta nagrywaniem, które zajmowało jej większość czasu.
     - Kręciliśmy przez dziewięć miesięcy w roku. W zasadzie pracowałam nad tym serialem odkąd skończyłam dwadzieścia jeden lat. Ale tych trzech lat nie mogłabym spędzić lepiej. Wydaje mi się, że bardzo dużo się nauczyłam. To jakby trzy lata szkoły aktorskiej, którą rzuciłam. Teraz w tym filmie to wszystko wchodzi w grę.
Czy żałuje, że zostawiła Amy Pond w tyle?
     - Nieee. Żałowanie i tak jest głupie. Trzeba kierować się instynktem.
Ale czy nie jest dziwnie nie mieć Daleków na planie?
     - Tak, naprawdę jest dziwnie. Cały czas wydaje mi się, że wpadnę na jakiegoś za rogiem. Tak naprawdę to bardzo za nimi tęsknię. Nie ma nic śmieszniejszego niż uciekanie przed potworem... którego nawet nie widzisz podczas kręcenia.

Część siódma, w której mówimy o wprawiających w zdumienie efektach sławy (albo wręcz przeciwnie)
Bez względu na to czy była wtedy tego świadoma, czy nie (a bądźmy szczerzy, musiała być), Doctor Who zapewnił Karen Gillan sławę. Już nie była dziewczyną za barem nalewającą piwo, na którym robiła czterolistną (a nie trzylistną) koniczynę z pianki.
     - Tak - przyznaje. - Nie można nie zauważyć tego, że ludzie nagle bardziej zwracają na ciebie uwagę, więc to wpływa na twoje zachowanie, nawet jeśli próbujesz do tego nie dopuścić... Bo nie chcesz, żeby ktoś zobaczył jak się zataczasz albo jesteś pijana. W naturalny sposób powstaje granica, której nie chcesz przekraczać w pewnych sytuacjach i nic na to nie można poradzić.
Czy to oznacza, że nie może być już normalna?
     - To nie taka wielka cena do zapłacenia, bo wciąż mam w Inverness przyjaciół, z którymi mogę być całkowicie sobą i nie muszę się hamować. Więc ten aspekt również pojawia się w moim życiu na równi z pracą, którą naprawdę lubię. Więc nie mogę narzekać.

Część ósma, czyli najlepsze pytanie, jakie zadam dzisiaj Karen Gillan (sformułowane przez moją jedenastoletnią córkę, Elizabeth Jamieson)
Z kim chciałabyś się znaleźć w czasie apokalipsy zombie?
     - Chodzi o kogoś żywego czy martwego? Byłabym człowiekiem, ale czy mogłabym mieć ze sobą zombie, Keitha Moona? [perkusista zespołu The Who, którego fanką jest Kazz - przyp. tłum.] Byłoby świetnie. Naprawdę lubię Keitha Moona i chciałabym zobaczyć jak gra na perkusji jako zombie.
Nie jestem pewien czy Keith Moon jako zombie miałby wystarczająco dużo koordynacji ruchowej, żeby grać na perkusji.
     - Mógłby grać na perkusji w stylu jazzowym.

Część dziewiąta, czyli ostatnie pytania wzięte z tytułów książek
Myślisz, że kim jesteś? (Alice Munro, 1978)
     - O mój Boże, nie mam pojęcia... Myślę, że całe życie staramy się tego dowiedzieć. Czy kiedykolwiek uda nam się odpowiedzieć na to pytanie?
No to opisz się w pięciu słowach.
     - Optymistyczna. Spontaniczna. Roześmiana. Zdeterminowana. I makabryczna.
Makabryczna? Czyżbyś potajemnie była gotką?
     - Jest jakaś część mojego mózgu, która... maluje oczy ciemnym eyelinerem.
Czy to już koniec? (Bob Geldof, 1988)
     - Absolutnie nie. Zdecydowanie nie. Jeszcze wiele rzeczy się stanie. Nigdy nie powinniśmy myśleć, że to już koniec, bo mamy wtedy przerąbane.
A więc czego najbardziej chcesz doświadczyć?
     - Szczerze, to chcę polecieć w kosmos. I myślę, że niedługo to zrobię.
Jak to? Z Virgin Galactic? [firma, która oferuje w niedalekiej przyszłości suborbitalne loty kosmiczne dla "zwykłych" ludzi za cenę "jedynie" 200 000 dolarów za osobę - przyp. tłum.]
     - Postaram się do tego załapać. Szczerze, myślę, że to byłoby najbardziej niesamowite doświadczenie w moim życiu.

Część dziesiąta, czyli podsumowanie
Rzeczy, którym dowiedziałem się o Karen Gillan po spędzeniu z nią trochę czasu w jej pokoju hotelowym w Glasgow.
Osobą, która ją najczęściej rozśmiesza, jest jej mama. Nadal interesują ją horoskopy pomimo tego, że wierzy, że jesteśmy jedynie małymi punkcikami w ogromnej kosmicznej pustce wszechświata (zobacz Część piątą)
     - Jeśli chodzi o cechy charakterystyczne znaków zodiaku, to naprawdę się one sprawdzają.
A jaki ty masz?
     - Rak [co? Lol, przecież ona jest z listopada, czyli strzelec! Coś o tym wiem, bo sama jestem rakiem :) - przyp. tłum.] Czyli wrażliwa... Albo z huśtawkami nastrojów.
Ma nadzieję, że za dziesięć lat będzie pisarką. Pisze właśnie scenariusz, który jest dość mroczny.
     - Tu właśnie ujawnia się moja makabryczna strona.
Filmy, które jej się podobają, również są mroczne.  Na przykład Pianistka Michaela Haneke'a i film Steve'a McQueena o uzależnieniu od seksu pt. Wstyd. Ale nie oczekujcie, że zobaczycie ją w czymś w tym stylu.
     - Ja po prostu kocham te filmy oglądać.
Och, i jeszcze coś. Chce wciąż trwać w młodzieńczym optymizmie.
     - Staram się go zachować.
Moim zdaniem, świetnie sobie z tym radzi.
źródło: HeraldScotland.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz