18 czerwca 2013

.herald, cz. 1.

Witam po prawie miesięcznej nieobeceności :)
Co prawda mam teraz więcej czasu, bo wszystkimi ocenami zajęłam się już wcześniej, więc zero stresu, ale jakoś nie mogę się zmotywować, żeby się zabrać za bloga. To znaczy, lubię tłumaczyć, ale nie chce mi się pisać, gdzie Karen była ani w jakim filmie ma zagrać. Myślę, że właśnie teraz ograniczę się do tłumaczenia wywiadów, może w wakacje jakoś będę miała więcej ochoty na donoszenie o towarzyskich poczynaniach Kazz ;) Powiem Wam tylko, że panna Gillan ma zagrać w filmie The List oraz w Guardians of the Galaxy. Sama nie bardzo wiem, o czym mają one być, więc... 
A dziś mam dla Was pierwszą część wywiadu z Karen dla magazynu The Herald :) Druga pojawi się w najbliższym czasie :) 


Karen Gillan o życiu, miłości i Doctorze Who

Część pierwsza, w której objaśniamy sytuację
Słowo "radosna" najlepiej ją opisuje. To, rzecz jasna, dość oczywiste, ale czasem nie należy ignorować oczywistości. Na upartego można by nazwać ją opryskliwą, ale to określenie jest nie tyle bardziej prawdziwe, co bardziej amerykańskie i bezpośrednie, więc trzymajmy się radosnej. 
Karen Gillan radośnie wpada do hotelu i przebiera się do sesji zdjęciowej. Od trzech tygodni intensywnie pracowała na planie filmu, ale dwudziestopięciolatka wciąż jest niestrudzona i promienna - co nie jest zbyt przyjemnie, jeśli tak jak ja odczuwacie już swój wiek - jej oczy są jak u dziecka, a włosy błyszczące (fani nawet zakładają strony poświęcone jej włosom).
[Karen] jest w Glasgow, gdzie nagrywa Not Another Happy Ending, romantyczną komedię, która próbuje ukazać, że miasto to nie tylko Buckfast [jest to nazwa wina wytwarzanego gdzieś w UK, ale stało się ono chyba troszkę symbolem zepsucia. Wynika to z tego, że w Szkocji sporo młodzieży po pijaku popełniała jakieś wykroczenia czy w jakiś tam inny sposób łamała prawo, a badania wykazały, że często te osoby były po spożyciu akurat Buckfasta... Boże, jakich się człowiek ciekawych rzeczy może dowiedzieć na Wikipedii xD - przyp. tłum.] i "razorblade smile" [razordblade - żyletka. Kiedy zaczęłam o tym czytać, doszłam do wniosku, że widziałam to już kiedyś na Wiedzy Bezużytecznej, tylko inaczej się to nazwało. Jest to niezbyt miła tortura, post z WB możecie zobaczyć tutaj  - przyp. tłum.] Twórcy filmu sugerują, że jeśli mamy szczęście, w Glasgow po zjedzeniu kilku bułeczek z rodzynkami od Tunnocka atmosfera naprawdę potrafi przypominać filmy Woody'ego Allena. 
Ten film został wybrany na zakończenie tegorocznego Edinburgh International Film Festival. Karen ma już za sobą podróżowanie w czasie jako asystentka Doctora Who, Amy Pond. W najbliższej przyszłości zagra główną rolę w filmie sci-fi Marvela Guardians of The Galaxy [Obrońcy Galaktyki] (w tym filmie zagra złą dziewczynkę; czyżby panna radosna stała się nieznośna?) Ale na chwilę obecną, cieszy się, że pojawia się w czymś, co opowiada o prawdziwym życiu i zwykłych ludziach.
Przynajmniej względnie zwykłych. W Not Another Happy Ending, [Karen] gra odnoszącą sukcesy powieściopisarkę, która straciła wenę. Skoro to film w stylu Woody'ego Allena, to czy czyni to z niej Diane Keaton?
     - Chciałabym! Straaaaaaaaaasznie ją uwielbiam - jestem naprawdę oszczędny w ilości 'a' w "strasznie". Karen przeciągnęła je dla podkreślenia sympatii. - Tak właściwie, stroje są inspirowane jej stylem, a ja strasznie ją uwielbiam, więc kiedy ktoś mówi o mnie i o niej w jednym zdaniu, to jestem niesamowicie zaszczycona.

Część druga, w której Karen Gillan (i jej reżyser) mówią o nowym filmie i jak jest on powiązany z jej własną sytuacją
Powodem dla którego Karen została obsadzona w NAHE, mówi reżyser, John McKay, jest jej siła przebicia.
     - Ją się naprawdę chce oglądać, ludzie czują do niej sympatię - potrafi być płomienna, seksowna i słodka. Ma wszystkie cechy jakie są potrzebne lekko zwariowanej aktorce, takiej jak Katherine Hepburn czy Diane Keaton.
Się rozumie.
     - Ale najlepsze w Karen jest to, że jest konsekwentnie zaskakująca - dodaje. - Myślisz sobie: "Ona jest jak Bambi na Irn-Bru" [Irn-Bru to napój gazowany z kofeiną, chyba niedostępny w Polsce, ale bardzo popularny w Szkocji - przyp. tłum.] - taka nieszkodliwa słodka idiotka. Ale kiedy musiała zrzucić doniczkę na Stanley'a Webera, swojego partnera w filmie, trafiała go w głowę za każdym razem z wysokości ponad 9 metrów. I do tego się śmiała. Nigdy nie lekceważ rudej dziewczyny...
Pisarka, którą Gillan gra w NAHE, przechodzi właśnie "syndrom drugiego albumu" [Boże, ile ja się dzisiaj narobię researchu xD Second album syndrome częściej odnosi się chyba do muzyki, ale chodzi o to, że pierwszy album jakiegoś wykonawcy jest świetny, a kolejny już niekoniecznie - przyp. tłum.] 
     - Jej pierwsza powieść okazała się sukcesem i nagle znowu zaczyna się jej układać w życiu. Czuje się ze sobą dobrze, a co za tym idzie, nie ma o czym pisać - wyjaśnia aktorka.
W skrócie - jest zbyt szczęśliwa i za dużo rzeczy jej się udaje. Czy Gillan sama napotkała taki problem? Przecież teraz odnosi sukcesy i wygląda na to, że jest szczęśliwsza niż Simon Cowell w dniu, w którym dostał czek od ITV.
     - Cóż, nie do końca wydaje mi się, że osiągnęłam w życiu wszystko, co chciałam. Więc nie czuję, że mogę dać sobie spokój, bo już wszystko zrealizowałam. Ta realizacja wciąż jeszcze trwa. Jestem jakoś w połowie drogi.

Część trzecia, w której zadajemy pierwsze z serii pytań, jakie pochodzą z tytułów książek
Kiedy po raz ostatni widziałaś swojego ojca? (Blake Morrison, 1993)
     - Kiedy ostatnio przyszedł na plan. Posiedział trochę, ekscytował się przez piętnaście minut, a potem zaczęło mu się nudzić.
Rozpraszał cię?
     - Nie, siedział tylko cicho i spoglądał. Ale potem przyszła moja mama i została wciągnięta do filmu jako statystka. Zaskoczyłam ją tym. Została zmuszona.

Część czwarta, w której rozmawiamy o dzieciństwie w Inverness, początkach aktorstwa i "dzikich" nastoletnich nocach
Jaki, pytam Karen Gillan, był najlepszy dzień w twoim dzieciństwie?
     - Prawdopodobnie nasze lokalne imprezy. Na polu w Inverness. Chodziłam tam jako dziecko i myślałam sobie: "To nic takego, bo jutro jadę do Disneylandu w Paryżu". Więc ten potencjalny wyjazd do Disneylandu w Paryżu połączony z tym, że byłam na lokalnym festynie było najlepsze.
Gillan urodziła się w 1987 roku (drodzy czytelnicy, a wy ile mieliście lat w 1987? Powiedzmy, że ja już wtedy od dawna nie ekscytowałem się Disnylandem) jako jedyne dziecko Marie i Johna. Dorastając, uczyła się grać na fortepianie i chciała zostać piosenkarką, "bo mój tata dużo śpiewa". A konkretnie piosenkarką jazzową. "Tak jak Ella FItzgerald, bo ją uwielbiałam". Nie stawiaj sobie tak niskich wymagań, Karen.
     - Taaa - śmieje się. - Jestem dokładnie jak Ella Fitzgerald.... W ogóle nie brzmię jak ona. Potem zapoznałam się z aktorstwem i to mnie zajęło, więc zaczęłam się go uczyć w wieku szesnastu lat i to tyle.
Wydaje się, że dzieciństwo było wesołe i radosne. Bez większych traum. Najgorszy dzień, jaki sobie może przypomnieć był dzień przez egzaminami z gry na fortepianie.
     - Pamiętam te naprawdę straszne egzaminy.
Co ją martwiło? Strach przed porażką? Zawstydzenie?
     - Myślę, że bałam się upokorzenia, czy coś. Ten strach był zawsze obecny i próbowałam go zwalczyć. Bo jako aktorka musisz pozbyć się strachu, ponieważ w pewnym momencie na pewno zostaniesz upokorzona, jeśli będziesz podejmowała jakieś ryzyko. A taką właśnie osobą chcę być. Podejmującą ryzyko.
Opisz typowy dzień albo noc z życia nastolatki.
    - W zasadzie dopóki nie skończyłam szesnastu lat, bardzo dużo czasu spędzałam na zajęciach z aktorstwa. Za dnia chodziłam do szkoły, nocami byłam na tych zajęciach... co jest naprawdę nudne.
Ta odpowiedź jest do kitu, mówię jej. Śmieje się.
     - Ale za to prawdziwa.
No dobrze, więc opowiedz o swojej pierwszej dzikiej nocy jako nastolatka.
     - Prawdopodobnie było to pójście do kina i gadanie po raz pierwszy z jakimiś chłopcami. To było ekscytujące. "O Boże, rozmawiam z przedstawicielami płci przeciwnej, nie mogę w to uwierzyć."
A nie robiłaś tego w szkole?
     - Nie. Albo oni nie chcieli rozmawiać ze mną. Nie wiem.
Więc ile miałaś lat, jak zagadałaś do chłopaków w kinie? Dwadzieścia pięć?
     - Taa, to było w zeszłym roku. Nie, miałam piętnaście lat.
Kiedy miała szesnaście lat, opuściła dom i pojechała do Edynburga, gdzie chodziła do Telford College, a w wieku siedemnastu lat spakowała swój dobytek w dwie walizki i udała się do Londynu, żeby uczyć się w szkole aktorskiej Italia Conti. Była tam rok, kiedy pojawiła się szansa na zagranie w Rebusie. Rzuciła szkołę i postanowiła spróbować. Rolę dostała, ale potem długo nie mogła nic znaleźć. Skończyło się na tym, że nalewała piwo. Była w tym dobra?
     - Potrafiłam zrobić czterolistną koniczynę na Guinnessie [bardzo ciemne, prawie czarne piwo Irlandzkie, właściwie nalane powinno mieć koniczynkę z piany - przyp. tłum.] Niektórzy zwracali je zniesmaczeni.
Prawdopodobnie byli zawiedzeni, że nie jest trzylistna, Karen.
     - To był naprawdę świetny moment w moim życiu. To było najlepsze doświadczenie jakie człowiek może mieć w życiu - uczenie się o życiu. Harowanie, żeby się utrzymać, po prostu normalne życie.
Ale aktorstwo nie jest takie normalne, prawda? To na swój sposób obnażenie się. Albo może kamuflażu. Czym to jest dla ciebie?
     - Ja osobiście czuję się bezpieczniej kiedy gram niż kiedy rozmawiam z kimś w realnym życiu. Bo możesz robić wszystko i nikt nie ma prawa cię oceniać. Więc czuję się mniej narażona. Aktorstwo wydaje się być dziwacznym, bezpiecznym środowiskiem.

Część piąta, czyli więcej pytań jakie pochodzą z tytułów książek
Kiedy będą jakieś dobre wieści? (Kate Atkinson, 2008)
     - Kiedy odkryjemy jaki jest wszechświat. Skąd się to wszystko wzięło. To nada naszym życiom nowy sens. Albo odbierze cały sens i będzie okropnie.
Jesteś religijna?
     - Ani trochę. Moja rodzica to katolicy, ale ja nie byłam ochrzczona i nie praktykuję żadnej religii.
Więc jesteśmy po prosty małymi punkcikami w ogromnej kosmicznej pustce wszechświata?
     - Owszem.
O czym rozmawiamy, kiedy rozmawiamy o miłości? (Raymond Carver, 1981)
     - O osobie, którą kochamy i o uczuciach, które ona u nas wywołuje.
Kiedy po raz pierwszy byłaś zakochana?
     - Prawdopodobnie kiedy miałam osiemnaście lat. Taa, to na pewno było wtedy...
Jakie to było uczucie?
     - Elektryzujące. 
źródło: HeraldScotland.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz