13 października 2012

.pożegnanie pondów.

Jak się można domyślić po tym, że prowadzę bloga o Karen, naprawdę kochałam Pondów w Doctorze Who i złamało mi serce ich odejście. Ale z drugiej strony Oswin czy też Clara zapowiada się naprawdę interesująco, więc nie mogę narzekać. W każdym razie, wczoraj BBC stwierdziło, że warto by nam przypomnieć o tym, że to już koniec i wstawiło na swojego jutiuba filmik przedstawiający scenę, która nigdy nie została nakręcona, ale moim zdaniem warto ją obejrzeć, więc wstawiam tutaj i tłumaczę :)
Doktor: Wiem. Prowadzicie tutaj piękne, pokręcone życie. To sprawia, że jesteście tak niesamowicie... ludzcy. Nie chcecie go sobie odpuścić. Rozumiem.
Brian: W zasadzie, to nie chcą sobie odpuścić ciebie, Doktorze. I ja uważam, że nie powinni tego robić. Idźcie z nim! Idźcie ratować każdy napotkany świat. Komu nadarza się taka okazja? To życie na was zaczeka.
Doktor: Możesz do nas dołączyć, Brianie.
Brian: Ktoś będzie musiał podlewać kwiaty.
P.S.
Scenariusz: Chris Chibnall

(Ta scena nigdy nie została sfilmowana)
Sceneria: Dom Rory'ego i Amy/ Przedpokój/ Podczas zachodu słońca
BRIAN podlewa kwiaty. Zatrzymuje się i rozgląda wokół - w domu panuje pustka. Nieobecność Amy i Rory'ego.
Dzwonek do drzwi.
Zbliżenie kamery na zdziwionego Briana.
Otwiera drzwi i poznaje... ponad sześćdziesięcioletniego mężczyznę o imieniu ANTHONY. Ma on na sobie staromodny garnitur i mówi z nowojorskim akcentem. 

Anthony: Pan Brian Williams?
Brian: Tak. Skąd pan wiedział, że tu jestem? Ten dom nie należy do mnie.
Anthony: To dla pana.
Brian: Nie rozumiem.
Anthony: Powinien pan to przeczytać. Zaczekam.
Wchodzi do środka, mijając zdezorientowanego BRIANA.
Sceneria: Dom Rory'ego i Amy/ Salon/ Podczas zachodu słońca
BRIAN otwiera list, siedząc na kanapie.
Rory: Kochany Tato,
To dla mnie dość trudne. Jeśli dobrze obliczyłem, czytasz ten list w tydzień po tym, jak odlecieliśmy w TARDIS. Chodzi o to, że my już nie wrócimy. Żyjemy i mamy się dobrze, ale utknęliśmy w Nowym Jorku, pięćdziesiąt lat przed tym, jak się w ogóle urodziłem. Nie mogę wrócić do domu, już nawet nigdy Cię nie zobaczę i to łamie mi serce. Bardzo Cię przepraszam, Tato. Rozmyślałem o tym przez lata i wpadłem na pomysł, że mógłbym napisać Ci list, opowiedzieć Ci co zdarzyło nam się w życiu i o tym jak mimo wszystko byliśmy szczęśliwi. Ale zanim do tego przejdę, chcę, żebyś wiedział, że jesteś najlepszym ojcem, jakiego mógłby chcieć syn. I przepraszam za wszystkie te razy, kiedy doprowadzałem cię do szaleństwa, kiedy Ty doprowadzałeś mnie do szaleństwa i te, kiedy się na Ciebie wydzierałem. Tęsknię za wszystkim, co z Tobą związane, a już szczególnie za Twoimi niezręcznymi uściskami. Kupiłem ziemię, mamy mały ogródek - ja się nim zajmuję. Ale najważniejszą częścią naszego życia jest mężczyzna, który doręczył Ci ten list, Anthony... Bądź dla niego miły, bo jest Twoim wnukiem.
Sceneria: Dom Rory'ego i Amy/ Salon/ Podczas zachodu słońca
BRIAN wychodzi do przedpokoju i powoli zbliża się do Anthony'ego.
Rory: W końcu udało nam się go adoptować w 1946 roku: Anthony'ego Briana Williamsa. Może opowiedzieć Ci wszystko, będzie miał ze sobą albumy ze zdjęciami. Zdaję sobie sprawę, że posiadanie starszego od siebie wnuka musi byś strasznie dziwacznie, przykro mi.
Kocham Cię, Tato. Tęsknię.
BRIAN stoi naprzeciwko ANTHONY'EGO. ANTHONY wyciąga do niego dłoń.
Anthony: Jak się pan czuje?
BRIAN jest strasznie przejęty i zadziwiony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz