4 czerwca 2011

.wywiad na temat finału połowy serii :).

Karen Gillan o ‘wielkim wynagrodzeniu’ w Doctorze Who
Karen Gillan mówi magazynowi TV & Satellite Week o dramatycznym finale połowy serii Doctora Who, emitowanej na BBC1 w sobotę 4 czerwca.
Widzieliśmy, że Amy rodzi na końcu ostatniego odcinka, co się dzieje potem?
Cóż, oczywiście, zaczyna rodzić i zostaje gdzieś zabrana, więc Doktor i Rory mają wielką misję, jaką jest odnalezienie jej, a ona musi poradzić sobie z pewnymi bardzo przerażającymi ludźmi i rzeczami.
Czy dziecko zostaje jej zabrane?
Będziesz musiał włączyć telewizor, żeby się dowiedzieć, ale dla Amy to, przez co przechodzi, jest naprawdę bardzo emocjonujące. Myślę, że każda oglądająca to kobieta będzie jej współczuła. Ciężko mi było to zrozumieć, więc musiałam porozmawiać z mamą o scenie rodzenia i próbowałam, żeby było strasznie.
Czy w tym odcinku musiałaś pokazać inną stronę Amy?
Zdecydowanie, to jedna z tych rzeczy, do których musiałam się naprawdę przygotować, bo to, co się z nią dzieje, jest powiązane z wydaniem na świat dziecka, co na pewno jakoś na każdego wpływa. To ją zmieni ogromnie i na długo, i myślę, że zobaczymy Amy w zupełnie innym świetle.
Od jak dawna wiedziałaś, że do tego właśnie zmierzaliście?
Nie wiedziałam o tym, dopóki nie zaczęliśmy kręcić tej sceny, bo w Doctorze Who wszystko jest naprawdę na ostatnią chwilę, kiedy dostajemy scenariusze. W nim było fałszywe zakończenie odcinka siódmego, więc nikt z nas nie wiedział, co się stanie aż do próby czytanej, kiedy Steven Moffat zabrał nas na zewnątrz i pokazał nam to na swoim laptopie.
Wygląda na to, że w tym odcinku powraca wielu naszych dawnych ulubieńców, jak Cybermani i Silurianie. Czy staną na drodze Amy?
Być może! Pojawia się tam dużo potworów i naprawdę czuć, że to finał. Powraca wiele starych, znajomych rzeczy i wiele wątków, przewijających się przez lata, zostanie rozwiązanych.
Dowiemy się kim jest bohaterka Frances Barber? [babka z opaską na oku – przyp. tłum.]
Tak, dowiemy się kim i czym jest, i czemu Amy cały czas ją widziała, i to jest naprawdę dobre.
Czy w tym odcinku dowiemy się też kim jest River Song?
Tak, w tym odcinku jest to wreszcie wyjawione odkąd spotkaliśmy ją z Davidem Tennantem. To po prostu ogromna wypłata [nienawidzę, kiedy wiem o co chodzi, ale nie wiem jak to przetłumaczyć ;) Chodzi o wynagrodzenie, prawdopodobnie czekania – przyp. tłum.] i w zasadzie się jej nie spodziewałam. Byłam naprawdę zszokowana i było warto zainwestować w to cały ten czas.
Twoja mama jest wielką fanką Doctora Who – czy uważa, że zrobił się straszniejszy?
Nie wspomniała o tym, ale jestem za tym, żeby było straszniej. Myślę, że dzieciakom się podoba, a to dorośli myślą: „Och, czy to nie za dużo?”. To jak przejażdżki w wesołym miasteczku – idziesz na nie, żeby ekscytować się byciem przestraszonym, więc to coś dobrego. Myślę, że Steven Moffat jest świetny w docieraniu do dzieci i pozwala oglądać to swoim własnym i nic im nie jest, tak sądzę.
Jak straszny jest ten odcinek?
Jest pełny szoków, zwrotów i przełomów w temacie historii, które trwają już od dawna i myślę, że to bardzo niepokojące, że odcinek jest więcej niż straszny.
Jak myślisz, co dodało rozdzielenie serii na dwie połowy?
To znaczy, że będzie trwała ona dłużej, co zawsze jest dobre i skończymy również na wielkiej rewelacji i myślę, że każdy będzie potrzebował całego lata, by to sobie przyswoić.
Czy podobało ci się granie Amy jako mężatki?
Tak, uwielbiam to, że wyszła za mąż, myślę, że dzięki temu jest wiele zabawnych momentów. Po prostu nie chciałam, żeby po ślubie zrobiła się nudna, więc chciałam, żeby miała takie same cechy charakterystyczne dla Amy mimo bycia mężatką.
Czy dalej ekscytuje cię to, że jesteś w Doctorze Who?
Tak, to nie minęło, na pewno, i dalej jest dla mnie ekscytujące rozmawianie o tym, nawet teraz. Uczestniczę w niesamowitych rzeczach i fajnie jest być częścią historii sci-fi i w serialu, który ludzie tak lubią, bo nie sądzę, by zdarzało się to tak często.
Co robisz potem?
Gram Jean Shrimpton w filmie BBC4, We’ll Take Manhattan, ale dosłownie Doctora Who i zajęłam się tym, więc nie miałam jeszcze czasu, żeby usiąść i o tym pomyśleć. W zasadzie bardzo chciałabym pojechać do mojego domu, do Szkocji, choćby na troszkę i zastanowić się nad tym, co się stało i wtedy dopiero zdecydować jaki będzie mój następny krok, ale jeszcze nie mam pojęcia, jaki on będzie.
źródło: WhatsOnTv.co.UK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz