Mam dziś dla Was wywiad, który miałam tłumaczyć już dawno temu, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Teraz pustki, informacji o "Kazz" (słyszałam, że ma ten pseudonim już wcześniej, ale dopiero, jak usłyszałam, jak Matt to mówi, to zaczęłam ją tak nazywać :D) nie ma, bo seria się skończyła. Wywiad pojawił się 24 kwietnia, po premierze Eleventh Hour.
Enjoy!
Karen Gillan o byciu towarzyszką nowego DoktoraPremiera sezonu BBCowskiego Doctora Who w zeszłym tygodniu była inauguracją Matta Smitha jako jedenastego Doktora i przedstawieniem publiczności nowej Towarzyszki- ognistej rudowłosej o nazwisku Amy Pond, granej przez Karen Gillan. Szkocka aktorka w zeszłym tygodniu powiedziała dla TV Squad o graniu tej nowej towarzyski i w jaki sposób jej związek z Doktorem będzie inny niż inne. Obejrzyj frangment jej wywiadu.
Q: Co sądziłaś o Doctorze Who przed przesłuchaniem? Był w Twojej przeszłości? [ogólnie chodzi chyba o to, czy go oglądała, ale nie wiedziałam jak to dokładnie przetłumaczyć, bo jakoś tak dziwnie zapytali...- przyp. tłum.]Karen Gillan: Nie, nie bardzo, bo dorastałam, kiedy nie było go w telewizji. A potem powrócił w 2005 roku. Trochę oglądałam, ale nie byłam jakąś jego wielką zwolenniczką. Ale myślę, że wszycy w UK... to naprawdę część kultury i wszyscy naprawdę wiedzą o Doctorze Who. Jeśli pokażesz dziecku, które nawet nie widziało Doctora Who, TARDIS, będzie wiedziało co to jest. I w taki sposób, jest jakby tak samo w całym kraju. Więc tak jakby wiedziałam o tym wszystko, ale nie śledziłam jako fanka.Q: Więc nie miałaś żadnej ulubionej towarzyszki czy czegokolwiek w tym stylu, co wprowadziłaś w rolę?KG: Cóż, nie. Nie wzorowałam Amy na nikim i wydaje mi się, że gdybym to zrobiła, to byłoby to błędem. Sądzę, że trzeba po prostu zacząć na nowo i jakby tego [bazowania na kimś- przyp. tłum.] nie robić. Ale lubiłam poprzednie towarzyszki, od kiedy pojawiło się znów w 2005 roku. Kochałam Rose Tyler i Dziesiątego Doktora. Bardzo podobał mi się ich związek.Q: Czy były takie pewnego rodzaju narady międzi tobą, Mattem Smithem i Stevenem Moffatem na temat tego, jaki powinien być związek Amy i Doktora?KG: Tak. Wszycy usiedliśmy i naprawdę o tym rozmawialiśmy. Prowadziłam naprawdę ożywioną dyskusję i próby z pierwszym reżyserem, Adamem Smithem i doszliśmy do tego kim jest Amy i czemu robi to, co robi. A potem usiadłam ze Stevenem Moffatem i powiedział mi wszystkie jego uwagi i opinie na temat Amy. A potem usiadłam z Mattem i rozmawialiśmy o ich związku. Więc dużo o tym mówiliśmy, ale najbardziej pouczające jest tworzenie tego na planie.Q: Myślisz, że ty, osobiście, dzielisz z Amy chęć podróżowania?KG: Tak. Chciałabym tak myśleć. Ona jest trochę taką żądną przygód dziewczyną i właśnie to w niej kocham. Jest taką dziewczyną, jaką chciałabym być. Ale myślę, że ja też jestem całkiem żądna przygód, w zasadzie wyprowadziłam się z domu, kiedy byłam jeszcze całkiem młoda. Ale nie aż tak żądną przygód, żebym mogła wskoczyć do wehikułu czasu z kosmitą.Q: Jak wcześnie wyprowadziłaś się z domu?KG: Miałam szesnaście lat, kiedy wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta, Inverness, żeby grać.Q: Możesz powiedzieć dokładniej o tym, jak Amy prowokuje Doktora, kiedy seria się rozwija? Wywiad udzielony mediom mówi, że są bardziej równorzędni i ona nie traktuje jego słowa jak Ewangelii.KG: Bo tego nie robi. Kocham ich związek. Sądzę, że jest naprawdę, naprawdę interesująco dynamiczny, a powoduje to, jak poznali się w pierwszym odcinku. To naprawdę interesujące i oryginalne i wywarło to dość niszczący efekt na życiu Amy i na Amy, jako na osobie. To tak trochę ukształtowało ją taką, jaka jest, kiedy widzimy ją podczas ich spotkania. Nie bardzo cieszy się przybycia Doktora, dlatego jest dość sceptyczna i nie jest jej tak łatwo mu zaufać. Przepytuje go. Jest prawie tak szalona, jak on. Naprawdę się żrą i to jak kolejka górska związku. Ale, ostatecznie, naprawdę się o siebie nazwajem troszczą i pewnie właśnie dlatego się tak wzajemnie irytują.Q: To ma trochę strukturę Piotrusia Pana, kiedy Amy jako dziecko spotyka taką magiczną osobę, a potem on przybywa i zabiera ją, by zmieszać fikcyjne światy w taką jakby Nibylandię, którą TARDIS może zapewnić.KG: Tak. Tak. Absolutnie. I powiedziałabym, że seria jest naprawdę bajkowa i magiczna. W zasadzie jest tu dużo odpowiedników. I to naprawdę interesujaca koncepcja, bo ona jest w interesującym miejscu, kiedy on ją spotyka, a potem ona decyduje uciec i nie zajmować się tym; popodróżować z nieznajomym facetem.Q: W premierowym odcinku, Doktor mówi Amy: "Zaraz wracam", a ona: "Dlaczego ludzie zawsze to mówią?" Czy w tym wersie mamy tło sezonu?KG: Uh... tak. Mamy. Ale nie powiem nic więcej, bo to spoiler (śmieje się). Była porzucona w swoim życiu. Jej ciotka ją tak jakby porzuciła... cóż, może i nie porzuciła, ale zostawia ją zdaną samą na siebie. To małe dziecko i zostaje sama sobie. A wtedy Doktor mówi, że wróci za pięć minut, a nie wraca dwanaście lat. To jej się przydarzyło za dużo razy. Będziemy się w to bardziej zagłębiać w dalszych odcinkach serii.Q: W jaki sposób związek pomiędzy Amy i Doktorem się powiększa w drugim odcinku?KG: Drugi odcinek. Jest dla nich interesujący, bo to ich pierwsza wspólna podróż. To szansa dla Amy, by udowodniła sobie, że jest tego warta, tak sądzę. Po drodze są małe problemy i trochę się kłócą [to słowo może być źle przetłumaczone, ale fallout pisane razem głównie oznacza opady radioaktywne (:D) i efekty uboczne, ale pisane osobno ma jakieś logiczniejsze znaczenia, a przecież A&D się troszkę kłócili w The Beast Below, prawda? Kiedy wcisnęła ten guzik i w ogóle był zły, bo Liz X była na tyle głupia, by uwięzić Gwiezdnego Wieloryba i te sprawy. Ona była pod ręką, więc się na niej wyżył, jak sądzę- przyp. tłum.], co, jak sądzę, jest bardzo urocze.Q: Podobno Amy pełni zasadniczą rolę w drugim odcinku. Czy możesz coż powiedzieć, bez wyjawiania zbyt dużo?KG: Amy przytrafia się coś jakby traumatycznego w drugim odcinku i musi podjąć pewną decyzję. A Doktorowi nie bardzo się ona spodobała.Q: Więc, jak sądzisz, Amy dotrze na czas na swój ślub?KG: Ach, to interesujące. W tej serii zegar tyka co do tego. Może tak, może nie.źródło: SciFiMafia.comWiecie, bawi mnie używanie formy "tłumacz" w wyrażeniu "przyp. tłum." :D Weeee, mała Amelka Jessica ma zabawę :D
Dobrze, że masz zabawę, bo my mamy co czytać. ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nowy szablon. :)
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń