23 lutego 2012

.we'll take manhattan.

Wczoraj w końcu udało mi się obejrzeć We'll Take Manhattan i stwierdziłam, że skrobnę tutaj kilka słów o moich wrażeniach.

Zacznijmy od tego, że niezbyt interesuję się modą, fotografią, a już na pewno nie latami sześćdziesiątymi, więc film obejrzałam w zasadzie tylko ze względu na Karen. Ale ostatecznie muszę przyznać, że historia Jean i Davida była całkiem interesująca. Nie wiem czy te zdjęcia naprawdę były takie nowatorskie, bo dzisiaj wydają się takie... no, normalne. Nie są wielkim szokiem, że tak to ujmę, a wtedy niby zrobiło to dużo szumu.  Ogólnie uważam, że film był całkiem niezły, ale nie jest ze mnie jakiś wielki krytyk filmowy - jestem chyba z tego pokolenia, któremu wszystko się podoba :)

Starałam się skupić na Karen, bo pokładałam w niej wielkie nadzieję i liczyłam, że ten film będzie jakimś wielkim popisem aktorskim. Uważam, że Kazz ma niesamowity potencjał, pokazała to w The Girl Who Waited. Ale pod tym względem ten film mnie rozczarował. Zastanawiałam się jakiś czas nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że to nawet nie tyle wina Karen, co samego scenariusza. Jej postać niewiele mówiła, jej głównym zadaniem było świetnie wyglądać na zdjęciach i akurat w tym się sprawdziła. Film skupił się bardziej na genialności Bailey'a niż na przedstawieniu ich obojga. David zwyczajnie był dominującą postacią - wredny, przesadnie pewny siebie playboy to właśnie typ postaci, która zazwyczaj zajmuje pierwsze miejsce na ekranie, czyż nie? Wyglądało to tak, jakby Jean mu jedynie towarzyszyła - rzadko miała swoje zdanie, bo zdawała się na swojego ukochanego, który był dla niej dość niemiły, nie oszukujmy się. Było kilka momentów, w których Jean pokazywała trochę pazura, ale w porównaniu z Bailey'em, jej postać wypadła dość blado. I, jak już mówiłam, nie uważam, że to wina wyłącznie Karen. Już jakiś czas temu przejrzałam prawdziwe zdjęcia z tej sesji i dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że Kazz miała dość trudne zadanie - ona nie miała dobrze wyglądać na zdjęciach. Miała wyglądać niemal dokładnie tak samo jak Jean pięćdziesiąt lat temu. Więc zwracam honor mojej ulubionej Szkotce, bo w tym się, moim zdaniem, sprawdziła :)

Poniżej wstawiam po dwa zdjęcia do porównania :)
        (c) Flickr.com                                                (c) KarenGillanFan

         (c) TheLicentiate.com                                 (c) KarenGillanFan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz