skany: KarenGillanFan
Wywiad
Karen Gillan wspomina dawne czasy, kiedy podczas swojego czasu modelingu na castingu została poproszona o założenie wiadra na głowę.
- Najwyraźniej kładli nacisk na buty – wzrusza ramionami. – Ale myślałam sobie: ‘Czy jestem teraz filmowana? To jakiś żart?”. Byłam w wielu dziwnych sytuacjach – modeling nie jest aż tak wytworny jak wszyscy myślą.
Mimo, że jest szczęśliwa, że może wtrącać anegdotki, dwudziestotrzylatka, która stała się sławna w zeszłym roku z roli rudowłosej towarzyszki Jedenastego Doctora Who (Matt Smith), nie potrafi ukryć frustracji co do tego, że jest nazywana modelką-która-stała-się-aktorką.
- Pracowałam w modelingu tylko po to, by się dofinansować, kiedy przyjechałam do Londynu mając siedemnaście lat, żeby studiować aktorstwo, ale ludzie chyba naprawdę się tego uczepili – wzdycha ze swoim silnym szkockim akcentem, rozsiadając się w naszej restauracji podczas obiadu, który odbył się podczas sesji dla Marie Claire.
- Nigdy nie miałam do tego zapędów. To było zabawniejsze niż lokalny pub z przyjaciółmi, więc jak mogłabym chcieć z tego zrezygnować?
Nie możemy winić ludzi za to, że zakładają, iż jej kariera modelki była ważniejsza niż w rzeczywistości. Prezentując kolory nowego sezonu i graficzne obrazki na swej porcelanowej skórze i metrze osiemdziesiąt szczupłości, widać, że minęły wieki od dnia, w którym musiała nosić wiadro na głowie do naszej sesji.
Nie ma wątpliwości, że urodzona w Inverness Gillan traktuje swoją rozwijającą się karierę bardzo poważne, ale nie można zasugerować, że nie wie jak się z siebie śmiać. W zasadzie, to kombinacja żelaznej determinacji i dziwaczności czyni dziewczynę-z-małego-miasta-z-wielkimi-marzeniami tak lubianą. W pewnym momencie przyjmuje akcent starszej pani z głębokiego Południa, by zilustrować postać, którą grała dla rodziców jako mała dziewczynka (miała również swoje własne udawane radio). Żartuje, że nie miała zbyt dużej publiczności, bo była jedynaczką, ale ‘próbowała namówić rodziców na zaadoptowanie kogoś w jej wieku’.
Głupiutkie przedstawienia zmieniły się w coś poważniejszego, kiedy w wieku szesnastu lat wyjechała z domu na kurs aktorstwa w Telford College w Edynburgu.
- Miałam wielką ochotę wydostać się z Inverness od lat.
To zastanawiające, że regularnie nie załapywała się do ról w szkole z powodu braku pewności siebie.
- Pamiętam jak szłam korytarzem i ktoś za mną krzyczał: ‘Jesteś wysoka, chuda i ruda! – przypomina. Jakieś domysły czemu brakowało jej pewności siebie? Gillan, jak się okazuje, dzielnie to znosiła.
- Nigdy nie miałam problemu z byciem wysoką i rudowłosą. Zawsze wierzyłam, że na dłuższą metę będzie to coś dobrego.
Najwyraźniej jest. Jako Amy Pond, jest jedną z wywołujących najwięcej szumu towarzyszek Doctora Who w ciągu ostatnich lat. Jednak biorąc pod uwagę jej referencje z modelingu, to nic dziwnego, że wywołała zamieszanie. Po pierwszym odcinku, w którym pojawiła się w stroju policjantki kissograma, niektórzy widzowie stwierdzili, że jest ‘za seksowna’ na towarzyszkę Doktora. Co poczuła młoda aktorka, starająca się zrobić dobrze wrażenie w swojej pierwszej, wielkiej, telewizyjnej roli?
- To tylko prasa, która starała się wywołać coś, o czym można by pisać – mówi. – Asystentka Doctora Who była taka od początku, w skórzanym bikini i w ogóle, więc to nic takiego.
Co było nieuniknione, Gillan ma teraz trochę męskich zwolenników.
- Otrzymuję bardzo miłe listy. Jeden facet przesyła mi pocztówki z każdego miejsca, do którego pojedzie. To naprawdę słodkie. Nie było nic alarmującego.
Nic, o co mógłby się martwić jej chłopak, z którym chodzi od sześciu lat, fotograf, Patrick Green?
- To nic miedzy nami nie zmieniło. On po prostu cieszy się moim szczęściem.
Gillan nie będzie pytana o jej związek ani jej niejasne warunki życia. Dziewięć miesięcy w roku spędza nagrywając Doctora Who w Cardiff, a resztę czasu mieszka w hotelach, gdzie zostaje Patrick.
- Serial zmienił moje życie, ale moje życie prywatne pozostało takie samo. Zadbałam o to. Potrzebujesz solidnego fundamentu, bo ten przemysł jest strasznie niestabilny. Ale teraz świetnie się bawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz