Zacznę od tego, że jeszcze raz podziękuję Whomanistce z Whomanistyki za wspomnienie o mnie w swojej notce i dodanie do linków. Mało osób w Polsce ogląda DW, jak sądzę (na pewno nikt z mojej mieściny, a tym bardziej szkoły), więc ciężko znaleźć fanów Karen, ale może dzięki temu poleceniu ktoś tu będzie wpadał. Więc jeszcze raz wielkie dzięki.
O… Boże… Tylko tyle mogę powiedzieć. No bo czy to nie było świetne? Podobało mi się przedstawienie Vincenta- taki trochę świrowaty, załamany, czyli taki, jaki naprawdę był w ostatnich miesiącach swojego życia. Szczególnie spodobały mi się trzy momenty.
Pierwszy- Amy w tych słonecznikach. Wyglądała ślicznie.
Drugi- Amelka, która nie wie, czemu płacze, co więcej- nawet nie wie, że to robi. A jednak coś w niej pamięta Rory’ego… To było słodkie.
No i na końcu trzeci- ten dziwaczny chichot panny Pond. To była dokładnie 8 minuta 44 sekunda odcinka. Myślałam, że padnę.
Ogólnie oceniam całość na plus. Bardzo mi się podobało. No i aktor grający Vinny’ego wyglądał niemal dokładnie tak, jak on.
Wyjdziesz za mnie, Panno Gillan?Karen Gillan wyjawiła w wywiadzie dla Digital Spy, że została poproszona o rękę przez… fankę Doctora Who!- W Ameryce oświadczyła mi się dziewczyna - powiedziała. - Byłam tym ogromnie zaskoczona. Była naprawdę miła i w ogóle, ale nie jestem gotowa na małżeństwo.Karen, która gra cudowną Amy Pond, obiecała również emocje w finale, mówiąc, że „druga część finału była najtrudniejsza, ponieważ jest to duży punkt kulminacyjny dla Amy i jej historii.” Dodaje, że w finale będzie coś z „końmi”.Źródło: PlanetGallifrey.blogspot.com
Teraz Twój blog jest idealny :) Zmiana na bloggera jak najbardziej słuszna.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał ten odcinek. W sumie to chyba, obok pierwszego, najlepszy w sezonie. To, że tak będzie byłam pewna już od początku. Przecież napisał go Richard Curtis.