10 września 2011

.es magazine.

Tak jak obiecałam wczoraj po południu, przetłumaczyłam wywiad z Karen z magazynu ES. Zapraszam serdecznie do czytania :)




Jak Karen Gillan z seksownej pomocnicy stała się superuwodzicielką
Zakres mocy Karen Gillan rozciąga się od krzyżowania planów kosmitom do podstaw teorii o podróżowaniu w czasie. Jest idolką nastolatek, obiektem pożądania męskich Whoviansów i muzą mody według projektantów i wytwórców luksusowych torebek, którzy uważają, że jest tylko odrobinę mniej wpływowa niż inne modne celebrytki jak Alexa Chung i Księżna Cambridge [czyli po prostu nasza droga Kate Middleton, która miała, moim zdaniem, okropny makijaż na ślubie z Williamem – przyp. tłum.]
To, że Karen tkwi w podświadomości całego narodu wydaje się być zupełnie zadziwiające, biorąc pod uwagę, że zaledwie dwa lata temu była nieznaną aktoreczką z Inverness, pracującą w pubie w Południowym Londynie i okazjonalnie zajmującą się modelingiem, który miał pomóc jej w karierze. Ale wtedy do jej drzwi zapukał Steven Moffat i wybrał ją do roli towarzyszki Matta Smitha, Amy Pond, w jego wznowionej wersji Doctora Who. Jej pierwszy odcinek – w którym miała na sobie strój kissograma policjantki, czyli najkrótszą spódniczkę, jaką kiedykolwiek widziała Tardis – zapewnił, że jej życie nigdy nie będzie takie samo.
Karen, która, tak jak jej telewizyjne alter ego ma dwadzieścia trzy lata, z radością bierze na siebie całą odpowiedzialność za spódniczkę, która wprawiła w międzywymiarowe osłupienie tylu fanów sci-fi.
 - Chcieli, żebym założyła jakiś kombinezon z denimu. A ja mówiłam: „Nie, nie, nie. To musi być krótka spódniczka, bo takie noszą dziewczyny w moim wieku”. A gdy założyłam tą spódniczkę, poczułam się jak Amy.
Jakby w celu poparcia swoich słów, dziś ma na sobie równie krótką czarną mini z lycry i różowy wełniany sweter naszyty malutkimi perełkami – swoją zdobycz podczas jednej z wielu wypraw do centrum handlowego z vintage przy Brick Lane.
 - W zasadzie Amy jest osobą, którą chciałabym być ja – wyjaśnia. – Po prostu nie mam tego jej impertynenckiego podejścia. Ale lubię to w niej i lubię to w innych ludziach. Podobają mi się ludzie, którzy są pyskaci i odważni, i żądni przygód.
Więc być może nie jest ona odważna i żądna przygód, kiedy ucieka przed latającą nad jej sałatką Cezar osą, ale Karen jest szalenie piękna z tymi szeroko otwartymi, zaskoczonymi oczami, twarzą o kształcie serca, bujnymi kasztanowymi włosami i mlecznie białą skórą. Wydaje się być dobrym wyborem do roli królowej dziecięcego piękna, modelki Jean Shrimpton w nadchodzącym filmie BBC We’ll Take Manhattan o wpływie Shrimpton na lata sześćdziesiąte i jej związku z pewnym siebie fotografem z Cockney, Davidem Bailey’em. Dla Karen to była wymarzona rola.
 - Gdybym mogła cofnąć się w czasie do jakiegokolwiek czasu w historii, wybrałabym lata sześćdziesiąte. Młodzi ludzie mieli w sobie tyle siły.
Ma również odegrać swoją pierwszą rolę w teatrze w sztuce Johna Osborne’a z lat sześćdziesiątych, Inadmissible Evidence w Donmar Warehouse, gdzie pojawi się jako sekretarka wykorzystywana przez zniechęconego prawnika od rozwodów wykreowanego przez Douglasa Hogde’a.
 - Czterdzieści procent mnie jest przerażone, a pozostałe sześćdziesiąt nie może się tego doczekać.
Karen zawsze stresowała się przed występami. Jedynaczka została wychowana przez matkę Marie, fankę science-fiction i ojca Johna, kierownika domu opieki, który uczył córkę grania w szachy i co weekend zabierał ją do sklepów charytatywnych [wiecie, chodzi o takie sklepy z używanymi rzeczami, a zysk jest oddawany na cele charytatywne i w ogóle – przyp. tłum.] polując na klasyczne winyle i zaszczepiając w niej pasję do muzyki Elvisa Presley’a i Niny Simone. John jest doświadczonym wykonawcą w pubach open-mic [w naszym języku nie ma chyba odpowiednika tego określenia, ale dosłownie znaczy to ‘otwarty mikrofon’] („to jak karaoke tylko trochę poważniejsze”) [z tego, co przeczytałam, różnica między open mic (czy też open mike) a karaoke jest taka, że w tym pierwszym występują osoby, które… hm… umieją śpiewać. Wiecie, w karaoke to zazwyczaj wygłupy, występują tam często amatorzy, którzy zupełnie fałszują, a na open mike trzeba choć trochę to umieć – przyp. tłum.] i Karen, która nie była typem naukowca, od razu zaczęła rozważać karierę muzyka.
 - Grałam na pianinie od dziecka i myślałam nad robieniem czegoś związanego z muzyką i występami i dzięki temu poznałam aktorstwo. Zawsze musiałam walczyć ze stresem, więc to było dla mnie dość trudne.
Wyprowadziła się z domu w wieku szesnastu lat, by uczyć się w szkole aktorskiej w Edynburgu i rok później przyjechała do Londynu, gdzie mieszkała przy Old Kent Road z grupą kolegów ze szkoły aktorskiej i uczyła się w szkole Italia Conti dopóki nie wyjechała, by zagrać rolę w odcinku szkockiego serialu detektywistycznego ITV, Rebus. Kilka lat nie grała, a potem nadszedł Doctor Who i międzynarodowe uwielbienie, napięty grafik nagrywania w Cardiff i towary handlowe – nowe mieszkanie Karen w Kennington jest pełne lalek Amy Pond, dalej zamkniętych w opakowaniach.
Druga część ostatniej serii Doctora Who właśnie się zaczęła i widzimy jak Amy oswaja się z wiadomością, że River Song, grana z seksownym urokiem prze Alex Kingston, jest jej córką, czyli coś, czego odkrycie sprawiło, że Karen ze zrozumiałych względów była ‘w szoku’. Pojawi się w kolejnym sezonie, co zadowoli fanów, którzy w zasadzie dotarli do stanu uwielbienia roli Karen, aczkolwiek pojawia się pewna konsternacja w związku z romantycznym przyciąganiem między Doktorem i jego towarzyszką.
Zarówno w serialu jak i w prawdziwym życiu, Karen i Matt są dobrymi przyjaciółmi, chodzą razem na koncerty w Camden i odwiedzają się wieczorami w swoich pokojach hotelowych w Cardiff, jedzą hummus [pasta z ciecierzycy, sezamu, cytryny i oliwy, najczęściej serwowana z chlebkiem pita – przyp. tłum.] i ciastka owsiane, oglądają YouTube, co powoduje plotki, mimo że oboje mają już partnerów – Matt umawia się z modelką Daisy Lowe, a Karen jest z fotografem Patrickiem Greenem i jego żółwiem Brianem już ponad pięć lat.
 - Matt i ja zostajemy w swoich rolach kiedy kręcimy, nawet sobie nie zdając z tego sprawy. Te granice się zacierają; nasza interakcja w prawdziwym życiu jest czasem bardzo podobna do tej z serialu. Jeśli mam być szczera, przez większość czasu zachowujemy się jak lunatycy, tańczymy, podtrzymując energię. Serial jest wysokooktanowy, a ja i tak jestem zwariowana.
Jak przy każdym wspólnym wysiłku, zdaje się, że drużyna Doctora Who bawi się tak samo, jak pracuje (ich grafik obejmuje 11 dni kręcenia na 14), bo wyciekają opowieści o szalonych imprezach, jak choćby noc, podczas której Karen została znaleziona pijana i naga na korytarzu nowojorskiego hotelu. Chichota, gdy ją o to pytam, ale nie chce o tym rozmawiać.
Kiedy wraca do domu w Londynie, lubi spędzać weekendy robiąc zakupy w sklepach vintage.
 - To jedno z moich ulubionych hobby. Zaczynam od góry Brick Lane, idę niżej i zawsze mam pełny strój kiedy dotrę na sam dół.
W sobotnie wieczory chodzi na koncerty. Jej ulubionymi nowymi zespołami są Mother Mother oraz Everything Everything. Kocha antyki, ezoterykę i gotyk. Jej ulubiony film to Co Się Zdarzyło Baby Jane? i chciałaby zagrać Lady Makbet, która ‘również jest z Inverness’ i Elżbietę Batory [yeeey, która jest siostrzenicą naszego polskiego króla Stefana Batorego! Chociaż, dobra, nie ma się co cieszyć. Babka była porąbana. Nie wiem czy słyszeliście, mi o tym kiedyś wspominała przyjaciółka, ale owa węgierska księżna maltretowała swoją służbę, bo jej się wydawało, że jak robi komuś krzywdę, to młodnieje. Możecie o tym przeczytać choćby na wikipedii – przyp. tłum.], węgierską hrabinę z szesnastego wieku.
 - Ona była jak wampir, zabijała ludzi.
Pomijając niemal dziecięcy urok Karen – podczas sesji do ES bez konkretnego powodu podskakuje i mówi: „Hopsasa!” jak mała dziewczynka i nie chce odpowiadać na pytania – pozuje z mroczną wrażliwością Miss Havisham [z ‘Wielkich Nadziei’ Charlesa Dickensa, jak mnieman – przyp. tłum.]. Jej ulubionym odcinkiem z ostatniego sezonu Doctora Who był ten napisany prze powieściopisarza Neila Gaimana [The Doctor’s Wife – przyp. tłum.], w którym drużyna odwiedza mroczną planetę, której mieszkańcy są utrzymywani przy życiu dzięki używanym majątkom i częściom ciała. Kocha wszystko, co stare, nienawidzi wszystkiego, co nowe i nosi krzyżyk przekazywany z pokolenia na pokolenie, który dostała od babci ze strony taty, piosenkarki, która nigdy nie zajęła się swoją pasją zawodowo i która była ogromną inspiracją dla swojej wnuczku. Umarła długo przed tym, jak Karen stała się Amy Pond.
 - To ona sprawiła, że byłam zdeterminowana do zrobienia tego wszystkiego; w jakiś dziwny sposób, przeżywam jej marzenia.

Ok, na koniec, mam pewne zapytanie - jak pewnie zauważyliście, lubię dodawać coś od siebie w nawiasach, wyjaśniać coś, czy cokolwiek. Więc się zastanawiam, czy to Was nie drażni, czy coś. Bo jeśli tak, to mogę przestać xD Po prostu przywykłam znajdować informacje na temat tego, o czym piszą w wywiadach z Kazz i zazwyczaj się tym z Wami dzielę... Ale jak się nie podoba, to dajcie znać ;) Bo wiem, że to potrafi być wkurzające, szczególnie w moim wydaniu.

1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za wywiad. I nie, przypisy w nawiasach nie szkodzą, wręcz są bardzo przyjemne :) Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń