Wywiad z Mattem Smithem i Karen Gillan z Doctora Who
Po bardzo imponującej i szokującej pierwszej serii sezonu - która każe czekać widzom jak na szpilkach, by dowiedzieć się w jaki sposób jeden z najbardziej ekscytujących cliff-hangerów i zaplątanych fabuł może zostać rozwiązana – Doctor Who powraca na BBC America dwudziestego siódmego sierpnia. Mimo, że byli bardzo milczący, jeśli chodzi o zwroty akcji, Matt Smith (który gra samego Doktora) i Karen Gillan (która gra towarzyszkę Doktora, Amy) powiedzieli na części BBC America podczas TCA Press Tour o tym, jak zmieniły się ich życia odkąd stali się częścią serialu, jak czerpią radość z podejmowania niespodziewanego ryzyka razem z ich bohaterami, czego się najbardziej bali i z czego mieli najwięcej zabawy grając takie ikonowe role, kim są ich ulubieni aktorzy z poprzednich sezonów Doctora Who i obiecali, że będzie więcej zwrotów akcji, bo dynamika zmieni się po wielkim newsie z ostatniego odcinka. Zobacz, co powiedzieli:
Pytanie: Matt, jak zmieniło się twoje życie odkąd stałeś się Doctorem Who?
MATT SMITH: Cóż, zmieniło się znacząco, bo życie się przecież zmienia.
Jaka była dla ciebie najbardziej nadzwyczajna zmiana?
SMITH: Po prostu to, że mogę być częścią takiego serialu. Odwiedzam Amerykę o wiele częściej niż wcześniej. To o wiele bardziej stawia cię pod okiem publiki, w o wiele bardziej dramatycznym sensie.
Czy zostajesz oblegany przez publikę, kiedy wychodzisz na miasto w Londynie?
SMITH: Nie, nie oblegany ale, oczywiście, to zmienia naturę pewnych rzeczy. To trochę zmienia twoje życie, ale w dobry sposób.
Karen, a jak zmieniło się twoje życie?
KAREN GILLAN: Zmieniło się raczej bardzo. To zabawne, bo kręcimy dziewięć miesięcy w roku, więc kiedy jesteśmy na planie, jesteśmy w takiej bańce mydlanej. Prawie się zapomina, że jest to transmitowane w wielu miejscach na świecie. A potem idziemy na coś takiego, jak Comic Con, kiedy sobie nagle uświadamiasz, jak wielu ludzi naprawdę ogląda ten serial. Chodziliśmy po ulicach San Diego, wpadając na ludzi ubranych jak my. To była najdziwaczniejsza, najbardziej surrealna rzecz.
SMITH: To było nadzwyczajne.
GILLAN: Wtedy dopiero sobie to uświadamiasz.
Matt, czy kiedykolwiek marzyłeś o byciu Doctorem Who?
SMITH: O dziwo, nie, ale to robienie tego wydaje się być marzeniem. To niesamowita rola jak i również niesamowite doświadczenie, jakie zdobywam w życiu. Dobrze jest widzieć autentyczną miłość, entuzjazm i przywiązanie ze strony fanów. To mnie najbardziej zdumiewa.
Jak blisko byłeś otrzymania roli Sherlocka i jak blisko był Benedict Cumberbatch otrzymania roli Doktora?
SMITH: Cóż, nie miałem przesłuchania do roli Sherlocka, a Benedict nie miał przesłuchania do roli Doctora Who. Ben to mój kolega, a ja uwielbiam Sherlocka. Miałem przesłuchanie do roli Dra Watsona i dzięki temu dostałem się na przesłuchanie do Doctora Who, bo to tam poznałem Stevena [Moffata]. Ale w tym czasie, Benedict dostał rolę Sherlocka Holmesa.
Mieliście jakiś pomysł na to, jak chcecie grać swoje postacie zanim zaczęliście kręcić?
SMITH: Myślę, że bardzo artystycznym przedsięwzięciem jest ryzyko i tak musi być, więc przygotowujesz się tak bardzo, jak tylko możesz i robisz to na tyle szczegółowo, na ile możesz to zrobić zanim pojawisz się na planie. Chodzi o podejmowanie ryzyka i niektóre z nich mogą się powieść, a inne nie, ale to właśnie czyni to ciekawym.
GILLAN: Ja poczułam taki instynkt, jeśli o nią chodzi, kiedy pierwszy raz przeczytałam scenariusz. Wiedziałam tylko, że chcę zatrzymać to dziecko, które się kryje w tej postaci. To był mój cel.
Jak to wpłynęło na wasze kariery i na otrzymywanie ofert innych ról w filmach i telewizji?
GILLAN: Cóż, naprawdę niewiele robiłam przed Doctorem Who, więc dzięki temu moja kariera się ruszyła. I bardzo dobrze.
Karen, właśnie grałaś modelkę Jean Shrimpton w filmie, prawda?
GILLAN: Tak, w filmie o nazwie We’ll Take Manhattan. Właśnie to skończyłam i wygląda naprawdę dobrze. Było niesamowicie. Kręciliśmy trochę w Nowym Jorku, więc nagrywaliśmy koło Mostu Brooklyńskiego i Piątej Alei.
I akcja rozgrywa się w latach sześćdziesiątych?
GILLAN: Tak.
Podobały ci się ciuchy z lat sześćdziesiątych, które nosiłaś?
GILLAN: O Boże, tak! Były takie piękne i byłam w swoim żywiole, bo kocham vintage.
Wiedziałaś o niej dużo zanim zaczęłaś grać tę rolę?
GILLAN: Wiedziałam o niej. Była totalnie ikoniczna, ale, co dziwne, nie do końca zapamiętana, w porównaniu do kogoś takiego jak Twiggy, która w zasadzie pojawiła się po niej. Ale o niej wiedziałam, bo interesuję się fotografią i wiedziałam o Davidzie Bailey’u.
Byłaś kiedyś sama modelką?
GILLAN: Byłam przez dwa lata, kiedy miałam jakieś dziewiętnaście lat. Pracowałam w barze w Londynie, starając się dostać na jakieś przesłuchania do ról i w ogóle, a potem zatrudniłam się jako modelka, bo to był lepszy sposób na utrzymanie się niż praca w barze. Więc po prostu to robiłam przez parę lat. Trochę na wybiegu, trochę kampanii.
Pomogło ci to przy roli Jean Shrimpton?
GILLAN: Tak. Nie musiałam się dowiadywać jak wygląda życie modelki. Wiedziałam jak to jest chodzić codziennie na osiem castingów i łazić w kółko.
Kiedy film będzie wyemitowany?
GILLAN: Pojawi się na BBC4 w październiku. Nie wiem do końca, kiedy wyemitują go w Stanach, ale będzie na kanale Ovation.
Czy ty też miałeś jakieś obawy przy robieniu Doctora Who? [?]
SMITH: Tak, oczywiście. Jeśli grasz postać taką jak Doktor i jesteś częścią tego serialu, zawsze pojawia się jakaś presja w kwestii kariery, ale myślę, że to zmieniło się w dobrą presję, taką, która, miejmy nadzieję, nam obojgu pomogła się rozwinąć. Mieliśmy niesamowite szczęście, że trafiliśmy na Stevena [Moffata]. Lubimy się, więc pracujemy w miłej atmosferze. I co dwa tygodnie plan Doctora Who się całkowicie zmienia, świat się zmienia i pojawiają się nowi aktorzy. Ciągle nas to zaskakuje, ta presję tak naprawdę bardzo nam się podoba.
GILLAN: Tak, to taka dobra presja.
SMITH: Ale zdecydowanie pojawiała się presja.
GILLAN: Och, tak. Z perspektywy czasu to było najgorsze, o dziwo.
Czego się najbardziej baliście grając swoje role?
SMITH: Cóż, tego, co przy jakiejkolwiek granej roli aktorzy się boją.
GILLAN: Tak, po prostu chcieliśmy, żeby to wyglądało autentycznie.
SMITH: Chodzi o to, żeby przekazać to autentycznie i uczynić to najbardziej genialne, jak się da.
GILLAN: Jak już to było wcześniej. Już wcześniej serial odnosił sukces, więc tu pojawia się presja.
Matt, co było najfajniejsze w graniu tej postaci?
SMITH: To, że on jest zawsze najinteligentniejszą osobą, jaka się pojawia znaczy, że jest najgłupszy i niemądry. Możesz go sprawdzić w każdej dziedzinie. On naprawdę wie wszystko i niesamowicie się go gra. Jest kimś, kogo w zasadzie bardzo lubię, co jest dziwne.
Matt, twoja wersja Doktora jest bardzo donkiszotowska, co bardzo dobrze się przyjęło. Czy to ty wprowadziłeś to do roli, czy to po prostu było tak napisane?
SMITH: Staram się być tak pomysłowy przy tekstach Stevena jak to możliwe, naprawdę. On pozwala nam bawić się ze swoimi scenariuszami, a ja myślę że Doktor, robiąc to wszystko, co robi, bawi się i odkrywa tak, jak to robi dziecko. Więc chodzi o bycie takim. Jako aktorowi, mi się to podoba. Ale nie wiem jak wiele tego wychodzi ode mnie samego. To taki galimatias.
GILLAN: Ciekawe w tym jest, że nie robisz tego ze względu na to. To jest gdzieś tam zakorzenione. On nie jest człowiekiem, więc nie jest zaznajomiony z codziennymi rzeczami tak jak my, jako ludzie. I on również przed czymś ucieka. Jak dla mnie to bardzo ciekawe.
Robiąc własną wersję Doktora, mogłeś zatrzymać sedno tego, kim on jest. Czy jakoś specjalnie zastanawiałeś się nad tym jego sednem?
SMITH: Myślę, że esencja tej postaci zawsze tam będzie i zawsze była. Zasadniczo jest dobrym człowiekiem. Zasadniczo jest bardzo odważny. Są pewne zasadnicze sprawy, ale to trochę tak jak granie Hamleta - każdy aktor musi odkryć to na nowo. To jest klucz. Musisz być odważny w swojej interpretacji Doktora, tak samo jak z towarzyszkami. To muszą być odważne wybory.
Aktorzy odkrywali na nowo Hamleta, ale widzowie nie mają Hamleta, którego mogą oglądać bez przerwy i porównywać. Myślisz, że to jest inaczej z Doctorem Who, w tym sensie, że ludzie mogą porównywać cię do poprzednich Doktorów?
SMITH: Tak, ale mimo wszystko, znam ludzi, którzy widzieli Hamleta po dziesięć razy. Możesz obejrzeć Hamleta jeśli masz na to ochotę. Musisz tylko trochę poszukać. I wszyscy zawsze będą mieli swoje zdanie o tym, jak Doktor powinien być zagrany. Wszyscy zawsze będą mieli swoje zdanie o prezydencie. Wszyscy zawsze będą mieli swoje zdanie o Hamlecie. Świetnie jest zobaczyć to oddanie, entuzjazm i zaangażowane w opiniach fanów, ale jako aktor i artysta, moją powinnością jest podejmować kreatywne decyzje. Robię to niezależnie.
Karen, przejęłaś coś od poprzednich towarzyszek?
GILLAN: Zareagowałam po prostu na materiał, który dostałam. To jest trochę inaczej, bo nie gram tej samej postaci. Ona jest napisana inaczej i ma zupełnie inną przeszłość. To trochę inaczej niż granie roli Doktora.
W drugiej połowie sezonu, wszystko się zmienia i wszystkie zakłady się rozstrzygają, jeśli chodzi o związki i zmianę dynamiki, bo teraz widzowie wiedzą kim jest River. Podobała wam się druga część sezonu, z tymi wszystkimi zwrotami akcji, które przyniosła?
GILLAN: Absolutnie! Będzie trochę zwrotów akcji i wszystkie związki, i cała dynamika się zmieni po wielkiej rewelacji z końca poprzedniej części serii. Dzięki temu nieźle się z Alex Kingston bawiłyśmy.
SMITH: Jest wielka rewelacja, najprawdopodobniej największa, jaka była w serialu. Wciąż musimy się dowiedzieć co się stało z Doktorem w pierwszym odcinku. Myślę, że ‘Let’s Kill Hitler’ jest moim ulubionym odcinkiem. Jest po prostu świetny. Steven [Moffat] zawsze rewanżował nam te wszystkie rewelacje w dokładnie taki sposób, jaki byśmy chcieli. To nie będzie rozczarowaniem.
Odcinek ‘Let’s Kill Hitler’ jest największą zagadką. Jak Doctor Who podchodzi do tego tematu?
SMITH: Obawiam się, że będziecie musieli poczekać, żeby się dowiedzieć.
GILLAN: Powiem wam, że jest naprawdę śmiesznie.
SMITH: To wspaniały odcinek. Naprawdę. W zasadzie to jeden z moich ulubionych.
W jakim sensie jest śmiesznie?
GILLAN: Jest śmiesznie. Musicie sami zobaczyć i się przekonać.
Matt, dużo się mówiło o tym, że jesteś najmłodszym Doctorem Who. Co o tym sądzisz?
SMITH: Tak, dużo się mówiło o tym, że jestem najmłodszy. Myślę, że ostatecznie jest to dla mnie korzystne, bo sądzę, że to interesująca sprzeczność – młoda twarz i stara dusza. Jest w tym coś zabawnego i to pozwala mi na określenie na nowo bycie starym. Kiedy dostałem rolę, to była kwestia sporna między zagorzałymi fanami.
Masz swojego ulubionego Doctora Who?
SMITH: Tak, moim ulubionym Doktorem jest Patrick Troughton. Myślę, że niesamowite w nim jest to, że jest dziwny i charakterystyczny, nawet niespecjalnie się wysilając, byśmy odnieśli takie wrażenie, a to prawdziwy wyczyn kiedy grasz Doktora.
Jakie cechy łączą cię z Doktorem, a które was kompletnie różnią?
SMITH: Cóż, nie mam dziewięciuset lat. Nie jestem kosmitą. Nie, wygłupiam się, przepraszam. Doktor jest niesamowitym wzorem tego, jak przeżyć życie. Grając jakąkolwiek postać, im więcej to robisz, tym więcej czasu z nią spędzasz, więc to trochę dziwne. Możesz się wykąpać jak Doktor. Możesz zamówić rybę z frytkami jak Doktor. Możesz żyć na wiele interesujących sposobów, a życie jak Doktor jest takie ciekawe, bo jest niesamowitym człowiekiem.
W jaki sposób branie kąpieli przez Doktora jest inne niż branie kąpieli przez Matta?
SMITH: Wow, nie wiem. Doktor miałby pewnie kilka kaczuszek [takich gumowych pewnie – przyp. tłum.], z którymi by rozmawiał czy coś. Jego kąpiel była by o wiele bardziej interesująca. Właśnie to mam na myśli. Chodzi mi o to, że każdy detal twojego życia, na który patrzysz jest o wiele bardziej interesujący, kiedy patrzysz na to jego oczami. To właśnie jest świetne w graniu takich postaci. Dlatego dzieciaki je lubią. On niczego nie lekceważy. Nie jest cyniczny. Jest otwarty na każdy aspekt we wszechświecie.
Karen, czy dorastając oglądałaś Doctora Who?
GILLAN: To zabawne, bo kiedy byłam w Inverness, trochę młodsza, mój tata zaczął mówić: ‘Wraca Doctor Who’. To musiało być jakoś koło roku 2005. Tata mówił: ‘Och, powinni zrobić odcinek o potworze z Loch Ness’, ale to już było zrobione. Więc pamiętam, jak oglądałam Billie Piper grającą Rose i ona jest moją ulubioną towarzyszką, bo myślałam, że jest naprawdę genialna razem z Chrisem Ecclestonem no i ta chemia jaka była między nią a Davidem Tennantem też była genialna. To mi po prostu uświadomiło jak ważna w serialu jest chemia między Doktorem i towarzyszką i że to jest sercem serialu.
Wiedziałaś o tej wielkiej rewelacji na temat twojej bohaterki?
GILLAN: Nie, nie wiedziałam. Alex Kingston wiedziała, cały czas. Wszyscy mieliśmy swoje własne teorie, ale tego się nie spodziewałam. Potem dostaliśmy fałszywe zakończenie siódmego odcinka i nie wiedzieliśmy o tym aż do czytania, kiedy Steven zabrał nas na korytarz i pokazał nam prawdziwe zakończenie. Wszyscy biegaliśmy po korytarzu, mówiąc: ‘O mój Boże!’
SMITH: Szczerze mówiąc, myślę, że to było nadużycie władzy z jego strony.
Amy Pond jest zupełnie inną towarzyszką nić te poprzednie, zarówno jeśli chodzi o jej związek z Doktorem, jak i o jej zachowanie. Co czyni ją taką, jaka jest?
GILLAN: Kiedy się pojawiła, była niemal tak szalona jak Doktor, co, mam nadzieję, dawało trochę rozrywki. Lubię w niej to, że jako widz naprawdę dużo o niej wiemy, bo pierwszy raz spotykamy ją jako małą dziewczynkę. Widzimy jak formuje się związek, a potem widzimy ją jako młodą kobietę, a potem jak wychodzi za mąż. Teraz ma dziecko. Widzimy duży kawał jej życia i myślę, że to świetnie. Może zobaczymy wszystko do końca.
SMITH: Sposób, w jaki to wszystko było przeprowadzone, świadczy również o Stevenie, bo nie sądzę, by którekolwiek wprowadzenie towarzyszki było tak odkrywcze jak to. Amy Pond jest całkiem wyjątkowa, czyż nie?
Biorąc pod uwagę jak kultowy to serial, boicie się, że zostaniecie przypisani do ról tego typu w przyszłości?
GILLAN: Nie martwię się o to, bo, ostatecznie, sami kontrolujemy swoje kariery. Możemy wybierać to, co chcemy robić.
SMITH: Jesteśmy młodzi.
GILLAN: I jesteśmy młodzi, tak.
SMITH: Role, jakie będziemy grali za dwadzieścia lat, będą zupełnie inne.
Gdybyście mogli wybrać swoje następne role, co by to było?
GILLAN: Chcę być Lady Makbet.
SMITH: A ja Makbetem, więc zróbmy to. Kto wie? Chciałbym zagrać w sztuce.
źródło: Collider.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz